wtorek, 26 stycznia 2010

Metoda sprzedaży wg Sandlera

W tej książce o sprzedaży, co się nią chwaliłam nie tak dawno sporo ciekawych tematów. Przeczytałam ją od dechy do dechy, bo: 1. dobrze napisana; 2. wreszcie ktoś normalny podszedł do procesu sprzedaży i napisał, że sprzedaż nie jest inspirująca i pociągająca, ale że jest ciężką pracą z Klientami, którzy nie szanują czasu sprzedawcy, a nawet kłamią.
Niby nic twórczego - każdy, kto trochę w sprzedaży pracował, wszystko to wie, ale powiedzenie głośno o tym, że nie trzeba klientowi ciągle włazić w d. dla mnie jest bardzo ważne. Godzenie się na niemiłe przyjęcie, to jak zgoda na wylewanie wiadra pomyj na siebie. Lepiej jest skoncentrować energię na znalezieniu nowego - zdrowszego Klienta niż pieścić tego, który nie chce być pieszczony. No chyba, że robi zakupy...ale to już inna  kwestia - wchodzimy tu w proces specjalnej gry z Klientem, którą trzeba umieć przewidzieć i w nią wygrać

Autor dał też sprzedawcy swobodę w znajdowaniu skutecznych środków sprzedażowych: skoro działa na Klienta jakiś mechanizm - to go używaj, zrób jednak wszystko, by Klient nie czuł się manipulowany, bo wtedy anuluje zamówienie.

Do tego dodam jeszcze, że poruszono ciekawy aspekt pracy sprzedawcy związany z jego osobowością, zdolnością do uczenia się, zarządzania swoim czasem i szeroko rozumianą motywacją, tutaj zinterpretowaną jako nastawienie. I znowu powiem, że to nic nowego, każdy sprzedawca to wie. Niestety nie każdy rozumie procesy, które zachodzą w jego wnętrzu i fajnie, że ktoś to opisał - nawet dosyć precyzyjnie. Dla mnie to ciekawe doświadczenie, bo w sprzedaży nie mam spektakularnych sukcesów - teraz wiem dlaczego i co mogę zmienić. Pewnie sprzedawca z sukcesami obśmieje książkę, ale dla tych, których niepokoi to, że robią coś jak wszyscy i jednak nie wychodzi, to będzie coś dobrego.

1 komentarz: