środa, 19 listopada 2014

Albo - albo oraz teoria lustra

Wątpliwości z dzisiaj:
dlaczego rozpatrujemy rzeczywistość w kategoriach ALBO - ALBO zamiast w kategoriach I TO - I TO? To bardzo ograniczające stawać w przestrzeni z pozwoleniem na dokonanie tylko jednego wyboru dla siebie, na jedno danie w życiu, na jeden sposób zarabiania pieniędzy, na jedną parę butów, na jednego męża (kochanie, nie czytaj!), na jedno mieszkanie itd...

I drugie zdanie też mi rezonuje z dzisiaj, dotyczy TEORIA LUSTRA:
przejrzeć się w innych możesz, jak w lustrze, pod warunkiem, że jest ono pełne miłości. Gdy miłości nie ma, widzisz siebie w krzywym zwierciadle... 

To pewnie dlatego się tak gubię, gdy tłumaczę, tłumaczę, cierpliwie i z radością, a potem słyszę to słynne NIE, bo... "albo - albo...". To też mi pokazuje, jak wiele pracy przede mną. Zrobić świat miejsce dobrym -  to nie osiągalne w pojedynkę. Ale z zespołem ludzi, którzy myślą podobnie jak ja to ciekawe wyzwanie:) I wszyscy razem możemy robić I TO - I TO. W tej przestrzeni mogę robić swoje warsztaty, zajmować się żywnością funkcjonalną, pomagać ludziom odkrywać plany ich duszy i... sprzedawać nieruchomości:) Jeja, jak cuuuuudnie:) Moja dusza i serce tańczą przy takich możliwościach:)

Ktoś chce tak jak ja? Zapraszam:)

wtorek, 18 listopada 2014

Za dużo empatii

Tak, tak... Ciekawe odkrycie

Tak wielu ludzi koło mnie, którzy tęsknią za mną i za moją empatią... I biorą, biorą, biorą. A jak wystawiam cenę - w końcu muszę z czegoś żyć - to odpadają. Martwią się o mnie, ale przecież wiem, że martwią się o siebie:)

Odkąd postawiłam tamę dla swojej empatii i zaczęłam bardziej biznesowo pracować - ale potrzebowałam do tego mentora - dużo się zmieniło NA KORZYŚĆ. Jestem z siebie dumna, choć niektóre spotkania bolą.

Dużo pracy przede mną. Empatia jest moim naturalnym darem, tylko...nauczyłam ludzi w moim otoczeniu, że jest za darmo. Mam swój pomysł, jak przekuć ten dar na zarabianie pieniędzy, ale wymaga on ode mnie, aby nauczyć otoczenie, że ja też potrzebuję żyć i że nie ma nic złego w zarabianiu pieniędzy z wykorzystaniem swoich mocnych stron, może nawet talentu:)

Tak mocno czuję teraz, że moje sprawy nabierają konkretnych kształtów, zaczynają mieć ręce i nogi... Potrzeba było się wysilić, poddać energii spotkań z ludźmi, ale od strony rozwoju biznesowego opłacało się bardzo:)

Co z tego dla Was?
  1. Troszczcie się o siebie, najlepiej jak umiecie - tylko wtedy będziecie mogli troszczyć się o innych.
  2. Trenujcie asertywność:)
  3. Przyjmujcie informacje zwrotne, ale pamiętajcie, że ludzie mówią o sobie:)

piątek, 14 listopada 2014

Lubię zarabiać pieniądze

Tak mało ludzi ostatnio spotykam, którzy mogą mi to powiedzieć... Za mało..

niedziela, 9 listopada 2014

Tyle osobistych zmian

Gdy zaczynałam swoje 90-dniowe wyzwanie nie miałam pojęcia, jakie znaczenie będzie ono miało dla mojego otoczenia. Wiedziałam, co chcę osiągnąć... Wiedziałam, że dużo pracy przede mną i że konieczne jest takie ułożenie spraw w domu, żeby móc zrobić, to co jest do zrobienia...

Po 60 dniach widzę już, jakie mam rezultaty. Zbliżam się do swojego celu i - jeszcze nie wiem, jaki on będzie dokładnie na końcu - szacuję, że będzie bardzo taki, jak oczekiwałam... I ciekawe jest to, że aby zrobić, to co zrobiłam do tej pory potrzebowałam dokonać wielkich zmian u siebie i w swoich relacjach w otoczeniu. Ot, choćby relacja z mamą. Nigdy nie były specjalnie wylewne, bałyśmy się nawet siebie, bo każde słowo "nie po myśli" wywoływało emocje (za którymi krył się strach, ego, i inne tego typu). A dzisiaj rozmawiamy o zdrowiu i o tym, że ani mnie, ani mojego brata nie stać na to, aby chorowała i ważne jest, aby zatroszczyła się o siebie. Może to zrobić moją metodą, ale może to zrobić swoją:) Byle to zrobiła. Tak więc 60 dni pracy to u mnie więcej luzu w tzw. trudnych relacjach i swoboda dla słyszenia "nie".

W relacjach biznesowych też widzę duże zmiany. Gdy zweryfikowałam z kim mogę COŚ zrobić, duża część ludzi kręcąca się koło mnie po prostu odkleiła się SAMA. Naprawdę nie zrobiłam nic. Po prostu dałam im przestrzeń, żeby odeszli:)

Co konkretnie zrobiłam?
  1. Podjęłam decyzję. Taką prawdziwą, bez możliwości odwrotu, z którą wiązało się wiele nowego. Coś jakby wyznaczyć kierunek podróży, kupić bilet, wsiąść do pociągu i oddać się drodze... Z zaufaniem, że wydarzy się to, co najistotniejsze.
  2. Spotkałam człowieka, z którym nawzajem się od siebie uczymy. Dla mnie - osobowościowo - zaufanie jest mega-istotne. A podróż z drugim człowiekiem, od którego się uczę i który się uczy ode mnie jest wyjątkowa. I przynosi rezultaty.
  3. Zrozumiałam więc istotę mentoringu. Aby być mentorem dla innych konieczne jest przejść przez własne wyzwanie. Mam więc swoją NOWĄ grupę docelową. Juppi... I wiele do nauczenia się:)
  4. Poznałam siłę konfrontacji. Uczę się więc być bardziej ekspansywna. Praca z sobą, z własną energią, z własnymi emocjami oraz osobistymi talentami przynosi rezultaty... Dzięki regularnym ćwiczeniom mózgu (m.in. podczas medytacji u Ani Niżyńskiej) jestem gotowa na wszystko "tu i teraz", odważna, otwarta na przychodzące pomysły i szanse, chyba też bardziej kreatywna, lepiej ogarniam się w czasie. A gdy zabrałam na medytacje mojego młodszego syna to poczułam jak mi się to wszystko, co zaczęłam 60 dni temu dopina. Tak miało być:)
Co z tego dla Ciebie?
  1. Podejmuj wyzwania i angażuj się w ich realizację. Mocno. Bez dawania sobie szansy na powrót do siebie starego.
  2. Każda prawdziwa zmiana wymaga wewnętrznej przemiany. Bądź odważny:)
  3. I zgódź się na to, że na niewiele rzeczy, spraw masz wpływ. Możesz zrobić tylko to co możesz - i nic więcej. To uczy pokory oraz odrobinę zmniejsza Twoje ego. To bardzo ważne, gdy pracujesz z ludźmi.
  4. Zrozum, że nadmierne oddawanie własnej przestrzeni innym nie prowadzi do niczego dobrego. Przestań dawać ludziom prezenty w postaci nadmiernego uznania. Człowiek to tylko człowiek. Nawet jeśli osiągnął w życiu tyle, że nie mieści Ci się w głowie, to jest tylko człowiekiem. Robi kupę, pije kawę, kłóci się z żoną i ma jeszcze inne swoje wady. Możesz więc mu się sprzeciwić, pokazać swój punkt widzenia czy swój pomysł na życie:)
Dobrej zabawy:)

czwartek, 6 listopada 2014

Personal brand

Ten trend obserwuję od pewnego czasu chodząc po rynku i spotykają się z ludźmi. Trenerzy, coachowie, doradcy mają nowe źródło utrzymania... A korporacyjne istoty (żeby nie powiedzieć szczury), wierzą, że to jest jedyna ścieżka na osiągnięcie sukcesu zawodowego... Obawiam się, że - niestety - tylko dla ekspertów ds personal brandingu. Bo zwykły Kowalski zamiast myśleć o szansach biznesowych, które dostaje na swojej drodze, zaczyna rozważać, czy aby przypadkiem jego decyzja nie wpłynie na jego personal brand...

Bogaci ludzie nie mają takich problemów. Jak masz pieniądze to nikt nie zakwestionuje Twojego personal brandu. Najwyżej potraktują Twoje ... innowacje jak zachcianki bogatego człowieka, przymrużą oczy i na tym się skończy. Bo każdy bogaty człowiek wie, że tylko robiąc rzeczy nowe, nietypowe, czasami dziwne ma szansę stworzyć nową jakość w swoim otoczeniu. I zwykle dokładnie na tym się bogaci:) Czy sądzisz, że Steve Jobs zastanawiał się nad swoim personal brandem, gdy chodził z modelem komputera pod pachą, który nawet nie działał, aby go pokazać inwestorom?

Jeśli chcesz być bogaty, jeśli chcesz mieć czym płacić rachunki, jeśli chcesz ... szukaj pieniędzy. A Twój personal brand natychmiast nabierze kolorów, o jakich nawet nie marzyłeś:)

sobota, 1 listopada 2014

Ignorancja

Czy ignorancja to postawa, stan ducha czy jakaś odmiana przekonań?


Pół biedy, gdy ignorujesz to, co nie istotne, małe i nie ma znaczenia. Gorzej, gdy ignorujesz istotną wiedzę po to, by mieć święty spokój...

Tak wielu ludzi nie wie, co będzie z nimi za 3 dni, za 3 miesiące, za rok... Nie mają planu B dla siebie, swoich rodzin, swoich biznesów. Na pytanie "co będzie z firmą?" odpowiadają "ktoś ją przejmie".

W tej postawie o dziwo celują mężczyźni. Nie rozumiem, bo to na nich ma niby spoczywać odpowiedzialność. Ale to chyba po prostu wynik genderowej rewolucji. Mężczyźni też chcą przez chwilę pobyć księżniczkami i nie myśleć o tym wszystkim, co wymaga myślenia. A kobiety zasuwają na dwóch etatach (praca + dom) i kombinują jak związać koniec z końcem i jak uruchomić uśpionego mężczyznę, żeby łatwiej ogarnąć przyszłość...