Rozmawiałam niedawno z koleżanką, która uczy kolegów dyrektorów SŁUCHAĆ. W korporacji, w której odpowiada za rozwój, dyrektorzy siadają w kręgu i osobie w centrum zadają pytania. Sens pracy (tutaj tylko pobieżnie o metodzie) polega na tym, by usłyszeć:
- jaki jest problem,
- czego potrzeba, by go rozwiązać,
- jakie są możliwe rozwiązania,
- jakie są możliwe przeszkody,
- co, wg osoby w centrum, przybliży ją do rozwiązania.
Zysk dla grupy, wybitny. Uczestnicy ćwiczenia, które może trwać naprawdę bardzo długo, dostrzegają, że:
- trudno zadać dobre pytanie, bez słuchania,
- dla znalezienia rozwiązań potrzebny jest namysł,
- trudno o namysł, gdy po sali krążą emocje,
- emocje zaciemniają obraz i dotyczą ludzi a nie problemów,
- osoba w centrum często zna rozwiązanie, tylko potrzebuje czasu, by do niego dojść (czyli wyłączyć emocje i namyślić się głęboko).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz