No dobrze... Ale większość wizytówek, które do mnie trafiają to Klienci spoza mojego obszaru zainteresowań. Co mam z nimi robić, żeby nie tracić energii na pracę z tymi nierokującymi? Temat wydaje się być żywy dla wszystkich, którzy w poszukiwaniu Klienta dostrzegają na rynku przesyt sprzedających niż kupujących:)
Zdaje mi się, że nie ma tu jednej recepty na sukces. Widać, że jest potrzeba przejmowania aktywności na rynku i docierania do osób, które są decyzyjne dla naszego biznesu. Z drugiej - ludzie deklarują, że wolą kupować wtedy, kiedy chcą. Nie na siłę... To sprzeczne interesy i żeby utrzymać się ze sprzedaży, warto znaleźć sposób, by sobie ułatwić życie: zapewnić przepływ gotówki i stałość relacji sprzedażowych... W zależności od branży celem może być:
1. sprawienie, by Klient sam zwrócił się do nas - sprzedawców, gdy czegoś potrzebuje...albo polecił nasze usługi swoim znajomym...
2. pamiętał o nas, gdy w jego firmie pojawia się potrzeba zrealizowania konkretnego projektu.
To oznacza także, że warto w swojej pracy skupiać się na
- zbieraniu kontaktów i dbaniu o to, by było ich sporo,
- dbaniu o transparentność i przepływ informacji - by klient wiedział w czym jesteśmy najlepsi, w czym się specjalizujemy i w czym możemy mu pomóc,
- byciu dostępnym dla niego, a może także dla jego przyjaciół i klientów...
Trudność, może polegać jedynie na tym, żeby zachować we wszystkim równowagę i jakiś rodzaj niespodzianki dla klienta. Często w sprzedaży działamy intuicyjnie i powielamy pomysły. Maile, newslettery, biuletyny - to może zrobić każdy... A co możesz zrobić tylko Ty dla swojego klienta, znajomego, przyjaciela, by zachęcić go do utrzymania relacji z Tobą? ...To będzie dobry temat na następny post:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz