Och, zafascynował mnie Kiyosaki. Najnowsza książka "Zanim rzucisz pracę..." mówi o tym, co faktycznie wydarzyło się w moim życiu i jak sama, intuicyjnie przerabiam lekcję za lekcją. Intryguje mnie ten człowiek. Przypuszczam, że prawdą jest wszystko co pisze.
Sukcesem niech będzie zrozumienie sensu intuicji. Zbyt często jej nie słucham, ale ona i tak robi swoje i dobrze na tym wychodzi - a ja razem z nią.
To co w tej książce mnie uderzyło - od samego początku - to poczucie wolności autora/bohatera. Takie poczucie, które jest sprawcze, twórcze, ale nie destrukcyjne. Bez tego nic nie wydaje się być możliwe czy warte uwagi. Jak patrzę wstecz, mam wrażenie, że od urodzenia robiłam wszystko, by zachować autonomię i niezależność. Wtłaczana w ciasne buty przez szkołę i rodzinę uznałam, że tak być musi, a walka nie ma sensu - a było jej wiele. Ciągle miałam poczucie, że przegrywam, że jedyna właściwa droga, to ta wyznaczona przez kogoś - nie moja własna. Teraz odkrywam, że słuchanie siebie ma sens. I z satysfakcją czytam, że idę podobną drogą co Kiyosaki - i to mnie jakoś tak porusza i inspiruje:) Mam potwierdzenie, że kroczenie tylko własną drogą prowadzi do celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz