poniedziałek, 2 listopada 2009

Fitnessowe odkrycie

Wróciłam z fitnessu. Regularne spotkania z grupą kobiet pozwalają mi zebrać myśli, spojrzeć na siebie od środka i oczyścić głowę. To w trakcie ćwiczeń podejmuję decyzje, a nawet odkrywam nieznane kontynenty. Dzisiaj także coś takiego mi się przytrafiło.

Jako, że jest spory wysiłek i obowiązkowa jest koncentracja, myśli układam na osobnych półkach. Czasem w trakcie skakania jedna spadnie na drugą, półka się przewróci i ... powstaje z tego niezły galimatias:) Dzisiaj odkryłam, o co chodzi z tą moją niechęcią do dzwonienia. Nie rozumiałam tego - w końcu pół życia zawodowego spędziłam wykonując zimne telefony. Znam je od podszewki, znam wszystkie wymówki Klientów, nawet metody radzenia sobie ze stresem w tej pracy. Kiedyś w trakcie rozmów uprawiałam ... "skrytożerstwo". W ogóle byłam nieznośna, uparta i ... miałam wyniki. Dzisiaj wiem, że się wypaliłam i to do tego stopnia, że sporym niesmakiem są dla mnie owe zimne telefony. Większość z nich nie wnosi nic do sprzedaży, kosztują sporo czasu i są stresujące. Tak naprawdę to łut szczęścia powoduje, że trafiamy po drugiej stronie na odpowiednią osobę - chyba, że dzwonimy z polecenia...

I do tego właśnie zmierzam. Odkryłam, że przecież zupełnie inaczej przygotowuję ofertę i kontaktuję się z osobą, którą znam, czy z osobą, którą mi ktoś polecił. Chcę wyeliminować zimne telefony w swojej pracy do niezbędnego minimum, na rzecz poleceń. Tak właśnie działa networking i chcę w nim uczestniczyć. Na razie stawiam nieśmiałe kroki. Ograniczenie czasowe, odległość od Warszawy (jednak) nie sprzyjają. Ale pierwsze podejście dało mi już kilka ciekawych spostrzeżeń i refleksję, że powinnam znaleźć swoją grupę - nic nowego - ale nic na siłę...

Sukcesy niech będą dwa: odkrycie, o co chodzi z tą moją niechęcią do zimnych telefonów i rozpoznanie, jak obejść tę niechęć... Plan do wykonania: zrobić tak, żeby było dobrze:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz