Dzisiaj wpis o tym, co dostrzegam z fotela coacha:) Artykuł dla tych, którzy zarządzają zespołami i mają trudność z osiągnięciem efektu synergii. Widzą, że mają wspaniałych ludzi, dostrzegają, że każdy z nich przynosi konkretną wartość dla grupy i jednocześnie mocno doświadczają tego, że brak zaufania zabija w nich rozwój...
Co zrobić?
Stworzyć wspólnego wroga... Takiego, który jest realnym zagrożeniem dla interesów każdego członka.
Najlepiej, żeby był to prezes firmy albo inny nie-bezpośredni przełożony. Powiedzenie ludziom o jego dziwnych planach i zaproponowanie rozwiązania, możliwego do osiągnięcia wspólnie powinno zadziałać...
W praktyce to oczywiście niełatwe zadanie. Trzeba wpierw poznać grupę i wiedzieć jak reaguje w różnych sytuacjach. Konieczne jest więc zaangażowanie energii w działania mające na celu rozpoznanie kolejnych członków zespołu i sposobów ich reagowania. Niektórzy z nich nigdy nie dostosują się do reguł gry, inni będą to robić z ociąganiem, a w innych znajdziesz wspaniałych promotorów swojej idei.
Wspólny wróg to rozwiązanie dla polskich zespołów. Łatwiej nam pracować przeciwko wspólnemu wrogowi niż dla wspólnej korzyści... Dziwne, ale skoro to działa i jest skuteczne... W końcu chodzi o efektywność własną - jako kierownika zespołu - oraz o wyniki... Trzeba być i lisem i lwem, jednocześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz