Gdy rozmawiam z ludźmi, najczęstszą potrzebą, jaką zgłaszają, dotyczącą ich pragnienia i celu w życiu to ŚWIĘTY SPOKÓJ. Sama też, gdy przypominam sobie sytuacje kryzysowe, zgłaszałam to pragnienie. Była w tym pragnieniu potrzeba uporządkowania przestrzeni wokół siebie (osobistej, zawodowej) i nuta bezradności wobec bieżących zdarzeń.
Jednocześnie, mamy trudność z odpowiedzią na pytanie, czym jest ten święty spokój. Najłatwiej mówić wtedy o odwrotności dla tego, co nam sprawia trudność. Jest w tym niepokój, który trzymamy z tyłu głowy, żeby nie stracić równowagi i nie dać upustu emocjom.
Jednak warto dopuścić go do siebie, żeby jasno zobaczyć siebie w rzeczywistości. Świadomość miejsca i przestrzeni w jakiej się znajduję, namyślenie o tym, jak ją poprawić/zmienić - to pierwsze wartości sprzyjające kontaktowi ze sobą i prowadzące do osiągnięcia upragnionego świętego spokoju. Są jak sprzęgło i skrzynia biegów. Sprawiają, że łatwo możemy ruszyć z miejsca. Pomagają budować most, którym przejdziemy ku satysfakcji i spokojowi.
Niepokój to nasz wieczny towarzysz. Służy nam, gdy go widzimy. Pokazuje przestrzenie, na które należy zwrócić uwagę, na swojej drodze. Zabezpiecza, gdy dajemy mu właściwie działać. Dzięki niemu nie rzucamy się głową w dół bez zabezpieczenia, nurkujemy z butlą tlenową, zmieniamy miejsce pracy, gdy zabezpieczymy sobie łagodne przejście itd...
Kurcze, przyzwyczaiłam się do fb przycisku "lubię to". Ten, kto to wymyślił, ma ode mnie laika. I ten post też :P
OdpowiedzUsuń