wtorek, 23 marca 2010

Wystąpienia publiczne a wizerunek własny

Piszę tego posta wprost ze szkolenia. Po pierwsze dlatego, że dawno nie pisałam, a przecież dzień bez sukcesu, to dzień stracony:) Po drugie ważne dla mnie jest, by podsumować, to czego doświadczyłam w spotkaniu sama ze sobą w czasie przentacji. Tak już mam, że układam myśli w działaniu - także intelektualnym:)

Pierwsze ćwiczenie zaraz po rozpoczęciu, to było właśnie zebranie się w sobie i opowiedzenie o talentach i sukcesach przed kamerą i publicznością. Muszę przyznać się - nie bez satysfakcji - że sporą przyjemność miałam patrząc na siebie i słuchając własnej, naprędce ułożonej, wypowiedzi. Mam wątpliwości oczywiście, co do szczegółów wyglądu (głównie włosy), ale całość była zdecydowanie dobra. I ku swojemu zaskoczeniu, gesty, które mnie niepokoiły (dłoń na dłoni, bliższa pocieraniu o siebie, niż spokojnemu leżeniu jedna na drugiej) są ładne i wspierają mnie. Dłonie tańczą w trzecim wymiarze, pokazują to, co niewidzialne i rysują odbiorcom obrazy z mojej głowy. Naprawdę było to ładne. Bransoleta, którą na dzisiaj założyłam przyciągała uwagę i skupiała wzrok. To było naprawdę dobre i przyjemne. Od dzisiaj będę bardziej dbała o dłonie - zobaczyłam, że są moimi sprzymierzeńcami :) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz