czwartek, 4 marca 2010

Podróż bohatera wg Diltsa i Gilligana


Etapy Podróży Bohatera 

wg Roberta Diltsa i Steva Gilligana


1.    Otrzymanie wezwania.
2.    Przyjęcie wezwania.
3.    Przekroczenie progu.
4.    Odnalezienie opiekunów i mentorów.
5.    W obliczu prób.
6.    Transformacja demona.
7.    Ukończenie zadania.
8.    Powrót do domu.


A jak mnie to dotyczy? Zostałam wezwana. Ale nie było tak, jak w bajkach (wewnętrzny głos RZECZE...). Spotkanie, cisza, spotkanie, kolejne, kolejne i decyzja. A za nią przyjęcie wezwania. I jak to u bohatera - natychmiast pojawiły się Demony, które odwodzą, przeszkadzają, szepczą, umniejszają ... 

Moim Pierwszym Demonem jest moja rodzina - i nie mam tu nic negatywnego na myśli. Posługując się poetyką podróży, widzę ją jako pewien zasób, który muszę z sobą zabrać. Jeśli przetransformuję Demona w praktyczne i poręczne w podróży paczki, przeżyję ją intensywnie i ciekawie. Na razie mój Demon składa się z pracujących i niezmotoryzowanych babć, dwójki dzieci, które wymagają miłości, uwagi i bezpieczeństwa, psa z jego naturalną fizjologią. Do tego element dziecięcy transformuje w kierunku szkoły, która żąda maksimum czasu i oddania, oddalonych od domu zajęć karate, w których R. jest naprawdę dobry. 

Kolejny Demon to R. zapał do sprawdzania wszystkiego, co nowe i każdego, kogo nie zna. I nie są to dziecinne próbowania, ale sprytne i inteligentne próby złamania przeciwnika, złapania go na kłamstwie czy na braku umiejętności. Jako czterolatkowi dała radę tylko zaprzyjaźniona z rodziną nauczycielka - ale ona teraz dorabia do emerytury, opiekując się niemieckimi staruszkami. "Zwyczajne" nianie po miesiącu odchodziły lub żądały podwyżki. 

Trzeci Demon to mężowe "jakoś sobie poradzimy". Niewątpliwie związane z Pierwszym Damonem, ale dotyka mnie osobno, więc je zaznaczam. Na razie próby przekonania, że taka formuła działania mnie nie interesuje, mają marny efekt. Pewnie czar pomoże - tylko jaki?

I teraz, jak w dramacie, powinno być histeryczne bieganie w kółko z lamentem: co ja mam zrobić?! co ja mam zrobić?! nie dam rady?! nie dam rady?! Na szczęście ten etap mam już za sobą i wiem, że życie niczego nie daje. Trzeba z niego wziąć samemu to, co potrzebne - i tak to zrobię. Teraz sprawdzam zasoby:) W przeciwnym razie zawrócę na granicy i zostanę jeszcze kilka lat w swojej wiosce;) [ to nawiązanie do artykułu]. A zdaje się, że tego nie chcę. Wolę do niej wrócić jako bohater:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz