To naturalnie nic nowego, tylko taką refleksję mam po dzisiejszej wyprawie na sanki z chłopakami, gdzie z braku wystarczającej (dla dwóch) liczby akcesoriów do zjeżdżania, korzystaliśmy z worka na śmieci z poduszką w środku. Dzieci przyzwyczajone, że wszystko musi być ze sklepu, nawet na niego nie spojrzały. Dopiero gdy ja popędziłam z siłą... wodospadu, to się przekonały:)
Dlaczego o tym piszę? Bo pracując, wymyślając i ciągle działając, by ulepszyć swój produkt, markę, pracę itp. zapominamy, że najprostsze jest najlepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz