środa, 5 czerwca 2013

Two powerfull words: wizja i misja

W niedzielę, na rodzinnym spotkaniu wujek powiedział, że nie wierzy w te bajki o naprawianiu zespołów... 
Ma pewność, że ludzie w pracy działają dobrze, gdy im się chce... Jak nie, to nie ma szans, żeby przeskoczyć... Jako szef od wielu, wielu, wielu lat z całą pewnością wie co mówi. Dotyka istotnego doświadczenia wielu menedżerów i nie wierzy w cuda... Dodatkowo, jest wypalony dzieleniem się własnym entuzjazmem i zaangażowaniem z pracownikami...

To mi dość przypomina moje wspomnienie ze szkoły, gdzie nauczyciele siedzieli jak na skazaniu i musieli użerać się z bandami rewolucyjnie nastawionych nastolatków...

W praktyce doradczej często mam do czynienia z wypalonymi menedżerami oraz sprzedawcami. Zwykle już z rozmowy wynika, że potrzebują sensu. Że przeciążeni są nadmierną własną aktywnością i biernością otoczenia. Świadomość, że ta ich aktywność niekoniecznie spełnia oczekiwania jest paraliżująca. Przyjmuje pozę zasadniczego dyrektora, który oczekuje wyników... oraz powolnego pana Piotrka czy gadającej stale przez telefon Joli


Mój wujek do niedzieli nie wiedział, że ludzie w jego biurze mają to samo co on... Że są tak samo zmęczeni i wypaleni. Że tak samo jak on potrzebują poczucia sensu i współpracy... I dostają za to od niego po głowie...

Właśnie dlatego dwa mocne słowa w organizacji to wizja i misja. Misja, czyli ciekawe i ambitne wyzwanie, jakie szef wyznacza sobie i ludziom. Wizja, czyli sposób osiągnięcia:) Gdy między nimi panuje spójność, gdy w zespole jest jasność co do kierunku... 

Wtedy jest nieco łatwiej:P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz