sobota, 14 maja 2011

Na dzień przed komunią

Pierworodny jutro pierwszy raz przyjmie Komunię Świętą. Jak to R. - jest wyluzowany i nie zaprząta sobie głowy drobiazgami. Formalności dopełnił, włosy wystrzygł, a na NK krowy nakarmił. Nic tylko pozazdrościć. Gdy rodzina do mnie dzwoni zapytać o przygotowania, nie bardzo wiem, co powiedzieć, więc wymyślam ile to mamy roboty. Ale prawda jest taka, że w restauracji wszystko za nas zaplanowali i wszystko nam zorganizują. Mimo to, w głowie, stres. Coś przecież należy robić... Tak więc, od wczesnego ranka biegam, robię zakupy (chociaż gości nie będzie w domu), piekę ciasta (chociaż gości nie będzie w domu), ugotowałam nawet wypasiony obiad, żeby było w domu czuć, że święto. Sumienie nieco uspokoiłam - a dziecko i tak wybyło do kolegi. Pewnie dalej będzie karmić krowy na NK, bo z domu ich pogoniliśmy, żeby poruszali się trochę...

poniedziałek, 9 maja 2011

Marzenia są dla dwudziestolatków... CD

Poprzedni wpis jednak opatrznie popełniłam... Cele zawodowe, to co innego niż cele rozwojowe. Te drugie wspierają pierwsze, ale zdecydowanie - po tygodniowym myśleniu - uważam, że cele zawodowe są bardziej konkretne i dotyczą planowanych osiągnięć. Dlatego poniżej mogę odnieść się tylko do tego co mi znane i co obejmuję małym misiowym rozumkiem:
1. zbudować dział szkoleń menedżerskich w P.
2. rozwinąć dział sprzedaży i rozwoju w P.
3. zbudować własną ofertę - innowacyjnych - szkoleń menedżerskich - dla siebie jako trenera
4. założyć klub fitness - dla siebie i swojej rodziny, na złe czasy:)

Potrzebowałam tydzień, żeby zrozumieć ideę;p Gdzież to rozum?

niedziela, 1 maja 2011

Marzenia są dla dwudziestolatków - ja mam plany zawodowe

Taki cytat zanotowałam na luźnej kartce papieru. Nie pamiętam kiedy. Dzisiaj, gdy robiłam porządki w moim domowym biurze, odkryłam tę notatkę i próbowałam przypomnieć sobie skąd się wzięła... Bez skutku... i tak nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że to stwierdzenie - jakiegoś anonimowego mędca - odczułam głęboko w kościach. Tak jakby z wiekiem;] moje emocje przeniosły się głęboko, gdzieś do szpiku kości i dawały o sobie znać tylko wtedy, gdy to warte uwagi. A w kontekście tego stwierdzenia uświadomiłam sobie, że ja też... Że ja też, dojrzałam do tego, by mieć plany zawodowe. Że jest mi potrzebny konkretny plan na tę sferę i choć coś tam intuicyjnie realizuję, to lepsze będzie dla mnie zastanowienie się nad konkretnymi działaniami, spisanie ich i rozliczenie siebie z ich realizacji niż luźne puszczenie się w przestrzeń zawodową.

Poniżej to, co chcę w najbliższym czasie zrealizować:
1. rozwijać swój warsztat sprzedażowy i menedżerski - od zaraz, sprawdzić co umiem w 2013.
2. zdecydować co z książką - zżera mi wiele energii myślenie o tym, że nie piszę, a może ja wcale nie powinnam tego robić - do końca czerwca 2011
3. skończyć kurs "system sprzedaży sandlera"- czerwiec 2011
4. zrobić kurs coachingu - do końca 2011
5. napisać biznesplan dla fitnessklubu, który chcę założyć - do końca 2011
6. skończyć szkołę trenerów i liderów - 2012
7. zacząć pracę jako trener - 2013 (na zasadzie dodatkowych zleceń, obok swoich działań menedżerskich)
8. zdecydować, co z moim klubem fitness - do końca 2013


I jakoś tak się dziwnie składa, że część terminów i zadań pokrywa się z tym co wypracowałam z Kasią na coachingu:] A miałam poczucie, że wróciłam do punktu wyjścia, przy czym wyraźnie widzę, że temat pracował i dojrzewał...