Oczywiście znajdziesz wokół siebie pełno ekspertów, którzy powiedzą Ci najlepiej, ale jedyne co masz tutaj do zrobienia to siąść i być...
Jakiś czas temu, moja koleżanka Asia powiedziała do mnie, że każda kobieta powinna przynajmniej 10 minut dziennie siedzieć .. i przyciągać. Nie myśleć, nie gapić się w telewizor, nie planować posiłku - po prostu siedzieć i przyciągać.
Wtedy pomyślałam sobie "tak, tak..." Przy dwójce dzieci, mężu, który nie wchodził do kuchni, pracy itd, siedzenie i przyciąganie było całkowicie abstrakcyjne... Niby próbowałam w tym czasie medytować, ale zupełnie mi to nie wychodziło... Boleśnie odczuwałam, jak ucieka mi czas... I to było straszne..
Dzisiaj korzystam z przestrzeni u Ani Niżyńskiej. Ania prowadzi medytacyjne spotkania z przewodnikiem duchowym i przeprowadza ludzi przez etap siedzenia w ciszy... Moja głowa każdorazowo wchodzi w te medytacje na maksa, a potem przez cały tydzień dostrzegam, jakie przemiany zachodzą w moim ciele. Są dni, gdy wyraźnie dostrzegam, że siedzenie w ciszy ma moc transformowania komórek. Oby transformowało też te komórki w mózgu:P
Czego doświadczam w ciszy?
- siebie - autentycznej, spoza zasłony ego
- uczę się odwagi - nie musisz walczyć z całym światem, żeby udowodnić mu że jesteś i że masz coś do powiedzenia; najważniejsze rzeczy odbywają się między ludźmi, którzy CHCĄ - nie inaczej,
- uczę się wrażliwości, przenikliwości, obecności, uważności - ależ mam w tym obszarze do zrobienia... A taka byłam świetna, gdy nie korzystałam z potęgi ciszy.