Załączam link do artykułu, o kobiecym doświadczeniu godzenia życia zawodowego i prywatnego. Jeśli kogoś ten temat interesuje - artykuł polecam.
Moim zdaniem, im częściej się pokazuje w mediach obraz kobiety biednej, uciśnionej, sfrustrowanej, tym trudniej jest dokonać zmiany w mentalności społecznej. No bo jak awansować kobietę, która rozpacza na to, że z dziećmi ma słaby kontakt i nie wyrabia się z robotą? To działa odwrotnie.
A z mojego podwórka:
W moim otoczeniu są mamy ze dłuższym stażem, mamy z krótki stażem, mamy jedynaków i mamy trójki dzieci. Każda z nich ma do powiedzenia światu wiele, radzi sobie najlepiej jak umie, ale żadna z nich nie widzi celu dalej, jak pępek własnego dziecka. Żyją z dnia na dzień, chodzą do pracy, przygotowują posiłki, robią zakupy, odrabiają lekcje i nie marzą, nie planują dla siebie, nie uprawiają sportu, nie organizują czasu tylko dla siebie. Budują swój wizerunek zabieganej, lekko zaniedbanej frustratki. Jak takie kobiety awansować? Jak zlecić im prace wymagające zaangażowania i uwagi, skoro one same nie widzą w tym interesu dla siebie?
Jak dla mnie kwestia nie jest czarno-biała.