niedziela, 20 czerwca 2010

Skarby

W szkole trenerów - trenujemy i poznajemy siebie (w szerokim kontekście pracy z emocjami). Jedno z ćwiczeń pozostawiło następujące skarby - informację o mnie w zakresie tego, co wnoszę do grupy:
1. otwartość,
2. łagodność,
3. autentyczność,
4. profesjonalizm,
5. równowaga,
6. ciepło,
7. sympatia,
8. spokój,
9. rozwaga,
10. harmonia,
11. samoświadomość,
12. uporządkowanie,
13. wyciszenie.
Dziękuję koleżankom - adeptkom sztuki trenerskiej - za te cenne dary. Dają tyle wiedzy o tym, jak odbiera mnie grupa. To bezcenne:)

piątek, 18 czerwca 2010

Szkoła Trenerów Komunikacji Opartej na Empatii.

Zapisałam się do szkoły trenerów i od trzech dni biorę udział w intensywnych warsztatach rozwojowych. Do końca wakacji mam wzmocnić kompetencje z zakresu rozwoju osobistego...

Jakież to inne są to zajęcia od tego, co robię na co dzień. Jakież to dalekie, od rozpędzonego biura, w którym przygotowuje się projekty HR, planuje się grafiki pracy trenerów i kolejne budżety szkoleniowe. Długi czas (jak na trwanie zajęć) zajęło mi oderwanie się od pracy i spraw zawodowych i skoncentrowanie się na kursie. Na początku zdawało mi się, że tempo nie takie, że grupa za wolna, że prowadząca nie kontroluje czasu pracy. Chciałam szybko zrealizować zadania i wyjść z nowymi kompetencjami, by zająć się pracą. A tu niespodzianka - zaczął się dziać proces, który wymagał właśnie niespiesznego, świadomego przejścia przez kolejne etapy, by poznać siebie. W pracy trenera ważna jest wiedza o sobie i radzenie sobie z emocjami -Tak, by potem - w grupie skutecznie radzić sobie z różnymi sytuacjami i nie zapominać o celu spotkania. Stąd ten moduł rozwojowy, szeroko zaglądający do emocji i do lęków.

Co mi się przytrafiło w trakcie szkolenia: 
1. konfrontacja z cieniem - okazało się, że to Ciocia Zosia, którą znam i kocham nad życie, i która ma tak męczący charakter, że od dłuższego czasu jej unikam, posiada większość cech, które w moim odczuciu były wypierane. Zdziwiłam się. Po konfrontacji jestem silniejsza, bo wiem z czego czerpię, do jakich zasobów mam dostęp.
2. zaskakująca informacja zwrotna w kontekście nadawania etykiet - daję odczuć (innym), że jestem profesjonalistką:)) Rozbawiło mnie to bardzo, ale też wzmocniło. W mojej pracy to podstawa i warunek sprzedaży.

Co z tym zrobię? Jeszcze nie wiem. Kolejna część szkolenia przede mną. Ale już dziś wiem, że mam dużo więcej wiedzy o sobie... To dla mnie ważne, bo chcę być świadomym człowiekiem.

niedziela, 13 czerwca 2010

Zrozpaczona

W poprzednim tygodniu moje dziecko po raz kolejny przyniosło w dzienniczku uwagę. Powód z mojego, dzisiejszego punktu widzenia błahy - z punktu widzenia szkoły i wychowawczo, ważny. Uwaga dotyczyła braku zeszytu (po raz kolejny). Dziecko wymyśliło, że skoro Pani kseruje zadania i potem trzeba je wklejać do zeszytu, to można przecież ominąć etap ostatni i zachowywać się jak student - nosić skopiowane notatki osobno. Wykrycie niecnego procederu spowodowało niezadowolenie i szereg działań zaradczych - a ja matka pracująca odczułam tę uwagę jak uszczypnięcie w czuły punkt:  w zaradność, sprawność organizacyjną i opiekuńczość. Miałam nawet ochotę znowu zawiesić swoje życie zawodowe, by zająć się - na 100% - życiem mamy i gospodyni domowej. 

Sukcesem dla mnie jest fakt, że dziecko, jakkolwiek młode i jednak bezmyślne, przeprowadza w głowie niesamowite procesy myślowe. Z tych procesów wynikają plany, które konsekwentnie, bez wsparcia i poparcia realizuje. Sprawdza możliwości i samodzielnie buduje świat, w którym żyje. Martwi mnie jednak zamknięcie szkoły na tego typu ludzi, sprowadzanie ich do określonego schematu i działanie według zasady "każdemu po równo". Jest też za wcześnie, by mówić o wyjątkowych zdolnościach dziecka. Nie obejmują go programy edukacyjne dla dzieci zdolnych. My, pracujący, nie mamy czasu na wożenie po zajęciach dodatkowych, i jednocześnie martwi mnie, czy nie przegapię jakiegoś momentu w życiu dziecka, który będzie kluczowy dla jego fantastycznego rozwoju. I w tym kontekście jestem zrozpaczona - bo nie znajduję w szkole sprzymierzeńca. 

niedziela, 6 czerwca 2010

Imprezy biegowe

Po poprzednim biegu miałam dyskomfort:( Kolka, kolka, kolka, zły czas, niedobre tempo biegu.
Zapisałam się więc na kolejne: 5 km - żeby się sprawdzić na tym dystansie i 10 km - żeby spróbować:)

piątek, 4 czerwca 2010

Motywacja powinna być wystarczająca

Od pewnego czasu mam tak, że nie działam sama. Bardzo to jest interesujące, obserwować, jak ludzie koło mnie działają - każdy po swojemu i w swoim stylu.
Niestety jest tak, że ja wiem, jak ja działam, wiem co mnie motywuje i co pozwala mi nie tracić spojrzenia na całość zagadnienia. 
Niestety jest tak, że ludzie, którzy pracują ze mną, nie wiedzą jak działam, nie wiedzą co mnie motywuje  i co pozwala mi nie tracić spojrzenia na całość zagadnienia.

Efekt jest taki, że zamiast cieszyć się z ciekawego tematu do rozwinięcia irytuję się: nadmiarem telefonów, komentarzami odnośnie zawartości maili do Klienta i treści rozmów telefonicznych, raportami - co zrobiłam, czego nie zrobiłam itp.

Wniosek dla mnie na przyszłość - motywacja musi być wystarczająca. Nie może być jej ani za mało, ani za dużo, a sztuką jest wyczuć, ile tego tak naprawdę potrzeba. Wyczuć można to tylko w formule zbudowania wystarczającej relacji, by usłyszeć wątpliwości i móc przedyskutować różne rozwiązania. Nie w kontekście: "Zrób tak (tu przepis) - za to Ci płacę". Także w kontekście zaufania, że praca będzie wykonana tak jak potrzeba.
Konkluzja jest taka:ludzi irytuje zarówno brak uwagi jak jej nadmiar. Ani jedno, ani drugie nie służy właściwemu wykonaniu zadania. Służy mu zaufanie i dobra znajomość celu.